czwartek, 1 marca 2012

forum

Na forum rozmowy o herbacie stoją
jak kość w gardle
Popić by je trzeba
Cóż lepszego do popicia nad herbatę

2 komentarze:

  1. Padał śnieg. Łapczywe Wrzosowiska wydawały się uśpioną, baśniową krainą, przemarzniętą i senną. Ale tylko na pozór.
    Przy północnej granicy prowincji, z miejsca, gdzie widać już było majestatyczne pasmo Dun Dhazgar, znajdowała się karczma. Zwykle świeciła pustkami - czasem nocowali tu udający się do Farry podróżni czy kupcy, czasem drwale czy smolarze, przemytnicy, sprzedajne dziewki, wędrujące za zarobkiem ku nadmorskim miastom. Tym razem jednak zajęte były niemal wszystkie pokoje, a karczmarz wysprzątał nawet stryszki nad stajniami dla biedniejszych gości. Tym, których nie stać było na strychy, oferował kupę słomy na dworze za stajnią - i nie brakowało chętnych. Wszystkich przyciągał słynny Księżycowy Labirynt, który za sprawą pradawnych, jak mówili wszyscy głośno, a demonicznych - po cichu - czarów wydobył się spod ziemi dwie mile od sennej mieściny, zwanej Puena. Do tej pory słynęła ona jedynie z wyrobu wrzośćcowych fajek, a teraz nagle stała się centrum santicowego świata. Tam też przelewało się życie, bujne, brudne i niebezpieczne, po uliczkach szwendały się drużyny opryszków, szukające zarobku w oczekiwaniu na wejście do Labiryntu.
    Bo wchodzili tam wszyscy. Niemal każdy zatrzymywał się najpierw w samej Puenie, albo w karczmie Pod Wiwerną, która znajdowała się jeszcze bliżej magicznego cudu, bo ledwie o milę. Część chciała zasięgnąć języka, jak tam dotrzeć, część szukała towarzystwa do wyprawy, część - jedynie najnowszych wieści, kto wrócił, a kto nie.
    Bo nie wracało wielu.

    Nigdy nie ujrzano na przykład rudej Frynelli, zuchwałej ultmarki, która udała się do Labiryntu z szóstką towarzyszy. Jeden z nich wrócił, ale niemy zupełnie, jedynie w oczach oszalałych z przerażenia odbijało się widmo grozy, którą przeżył. Wielu wracało okaleczonych, wielu zawracało - nie tak dawno do karczmy jeden vesson z Tilumy przyciągnął drugiego, któremu opadająca zapadnia ucięła obie nogi pod kolanem. Ale przychodzili też inni, pokazując skarby, jeszcze bardziej rozbudzające chciwość żądnego przygód tłumu. Złoty dzban, który według złodziejki z Angavesto, niejakiej Surmy, znalazła w jednej z bocznych komnat, otworzywszy wytrychem zawarte szczelnie drzwi. Garniec pereł, które miały znajdować się na dnie podziemnego jeziora, a po które nurkowało pięciu ahmarydów z Kotliny - udało się wrócić czterem, bo piątego pokąsały wielkie jak dłoń osy, które wyleciały nie wiadomo skąd. Poszukiwacze przygód sprzedawali już mapy pierwszych poziomów labiryntu, rysowane naprędce i w wielu wypadkach całkowicie mylne. Inni za solidną opłatę oferowali rozwiązanie zagadek, broniących przejść, którymi udało im się przedostać dalej. Znaczono ściany i zakręty, z nadzieją na powrót.
    Cmentarz za Pueną ubarwiał świeży piasek - nowych mogił przybywało coraz więcej...
    Wejść do Labiryntu mógł każdy. Żelazne, kute wrota otwierały się same przed każdym śmiałkiem, który położył na nich dłoń. Za progiem nie witała podróżników ciemność - zaraz po wejściu ściany Labiryntu i sklepienie fosforyzowały bowiem lekkim, szmaragdowym blaskiem. Czy tak było dalej? Nie wiedziano. Niektórzy przezorni zabierali pochodnie, inni lampy ze skalnym olejem ze smolnych jezior. Inni szli pewni swoich magicznych umiejętności.

    OdpowiedzUsuń
  2. W pierwszym poście opisujecie swoje uzbrojenie, wygląd, a także wymieniacie, co macie ze sobą w bagażach. Macie tyle, ile da się unieść, to zależy od waszej fabularnej siły. Czego NIE wymienicie w pierwszym poście, NIE MOŻECIE użyć w następnych. Nie ma cudownie pojawiających się lin czy sztyletów.

    Sami wiecie, co jest wam potrzebne, przypominam też o wypełnionej karcie postaci, umiejętnościach i perkach i wszystkim, co może pomóc waszym postaciom. Jeśli wasza postać wykona czynność, której nie może z racji swego kp, otrzymuje fabularną karę w postaci modyfikatora ujemnego przy najbliższym rzucie i oczywiście dana czynność będzie najprawdopodobniej nieudana. To samo się tyczy użycia przedmiotu nieistniejącego w waszym ekwipunku.

    Możecie przybyć bezpośrednio do Labiryntu i opisać, jak otwieracie wrota, albo tez spędzić noc w karczmie i spróbować się czegoś dowiedzieć od NPC- karczmarza. Możecie też rozmawiać między sobą, ale wasz post musi skończyć się przybyciem do Labiryntu i otwarciem wrót. Sposób otwarcia jest opisany powyżej, w moim poście. Czas na odpis- 3 dni, czyli powiedzmy do wtorkowego wieczora. Potem kolejne 3 dni liczą się od waszego poprzedniego postu. Kto nie odpisze, mg kieruje jego postacią. Po kolejnych 3 dniach postać zostanie ranna, a po 9 dniach nieobecności w sesji zabita. W sytuacjach losowych post może
    być krótki, aby zawierał tylko ruch postaci

    OdpowiedzUsuń