wtorek, 5 lipca 2011

Herbata #7

Padł kolanami na podłogę zaplecza, nie rozejrzawszy się nawet czy jest sam. Oddychał szybko i ciężko ale nie czuł się zmęczony, nic go też nie bolało. Patrzył na swoje rany i wiedział, że powinny co najmniej piec, był ich świadom - a mimo to ich nie czuł. Nie chciał by zastano go w takim stanie. Wstał i oparł się o ścianę by złapać równowagę i wyglądać zwyczajnie. Musiał przeczekać, odzyskać kontrolę.
"Robi się zachłanna" - myślał o Almie, przypominając sobie jak wprawnie wodziła jego ręką strzelając do wszystkich wokół. Czyżby chciała mu pokazać, że może zrobić wszystko? A może faktycznie udało mu się zdławić jego wolę? Tylko po co miałaby go zabijać... Tego nie wiedział, tak samo jak nie wiedział jeszcze kim jest i czy faktycznie jest Almą czy tylko tak się manifestuje. Przynajmniej napił się piwa i zapalił, dobry początek dnia.
Nie chciał wychodzić, wiedząc, że zaraz przyjdą "goście" na ucztę, wyciągnął więc dla pewności broń i poszedł wzdłuż ściany do pomieszczenia, gdzie miała miejsce narada bossów. W zasięgu wzroku nikogo, uchylił więc drewniane drzwi a wtedy na zaplecze wkroczył też John z Peterem.
- Ładny burdel, co - odwrócił głowę na chwilę, nie spuszczając wzroku z ciemnawego pomieszczenia o zapachu tytoniu i skóry. Wszedł tam z lufą skierowaną przed siebie i tak jak widział to na filmach, sprawdził małe pomieszczenie. Było urządzone na stare biuro; drewniane masywne biurko i szafy, pod ścianą obszerna kanapa a przy niej stolik. Na stoliku było trochę papierów i chciał je przerzucić ale nie miał teraz na to siły. Padł na kanapę i położył ręce na kolanach, odchylając głowę, w której prawie się już nie kręciło. Wytarł nos; poczuł, że spływa z niego stróżka ciepłej krwi.
- Może jest tu coś ciekawego - wskazał pistoletem na stolik z rozerwanymi kopertami i teczkami na dokumenty - Nie chciałbym teraz wychodzić z powrotem a nie widzę stąd innego wyjścia.
Faktycznie, w pomieszczeniu nie było widać żadnych drzwi a nad biurkiem znajdowała się tylko miniaturowa kratka z migającymi za nią łopatkami klimatyzacji oraz rozlana herbata.
- Myślisz, że bywalcy zajmą się tamtymi ciałami? Może jednak dałoby się ich minąć. Tylko muszę się wytrzeć - powiedział rozglądając się za kawałkiem materiału - Lepiej żeby ten statek już się pojawiał bo coś mi ostro miesza w głowie, trzeba to będzie naprawić. O ile sam nie dam rady.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz